sobota, 17 września 2016

czy raczej



Bez niego nie ma teatru.
Bez niego na nic wysiłki największych reżyserów i scenografów.
Nawet komedia nim się karmi.
Bo scena niczego bardziej nie potrzebuje, niczym lepszym nie może nas uraczyć jak dramatem – wielkim i uniwersalnym.
Historią, w której przegląda się ludzkość wciąż tak samo dokładnie bez względu na mijający czas i rozwój technologii.
Więc czujemy, że dramat częścią jest życia (a czasami i życiem samym). 
Więc rezerwujemy bilety z miesięcznym wyprzedzeniem i zasiadamy na widowni, by oglądać dramaty, co tam komuś się przydarzają. 
I wcale nie tylko dlatego, że lubimy, gdy innym gorzej się dzieje niż nam samym. 
Nie.
Raczej jakąś mamy wiarę niejasną, niczym nieuzasadnioną, że gdy dramat w teatrze zobaczymy, w teatrze przeżyjemy, nie będziemy musieli przeżywać go w bloku, pracy, małżeństwie… 
(W końcu czy nie o tym właśnie było w liceum to całe katharsis? O oczyszczaniu siebie za pomocą przeżyć innych)
No więc siedzimy na widowni, gdzieś pod skórą wagę dramatu czując, ale…
Czy pan w drugim rzędzie albo pani nieco za nim aby na pewno dbają o kondycję ludzkiego dramatu? 
Czy w ogóle zdają sobie sprawę, jak bardzo dramat od nich zależy? 
Że życiem swoim dostarczają (bądź nie) wiary przyszłym i obecnym dramatopisarzom w możliwość ludzkości do przeżywania pięknych, wzniosłych konfliktów windujących nasz gatunek kilka szczebli wyżej na drabinie rozwoju? 
Wreszcie, czy – gdyby dziś klasyczni pisarze zasiedli naprzeciw ludzkiej gromady – też stworzyliby wielkie, zachwycające całe pokolenia dramaty? 
Czy raczej…


BALLADYNA W TVN

Ulizany na boczek prezenter z przesadną emfazą zapowiada dzisiejszy odcinek.
Prezenter: Dzisiejszymi uczestniczkami programu „Która wyrwie księcia?” jest Balladyna i Alina! Wielkie brawa dla nich!

Kotara za prezenterem opada, ukazując uczestniczki stojące na podwyższeniu. Obok nich książę Kirkol rozłożony na kanapie obitej czerwoną imitacją skóry. To on rozsądzi los kandydatek.

Balladyna w czarnym lateksie. Alina ubrana z mini miniówkę i maxi obcasy. Nieco za duże usta, za mały intelekt. W ręku trzyma reklamówkę z malinami.

Alina: Hej, jestem Alina, mam dwadzieścia pięć lat i choć pochodzę z lasu, to jestem urodzoną księżniczką. (puszcza oczko do Kikrola) Świetnie nic nie mówię, dużo się śmieję i najlepiej zbieram maliny w całym powiecie i świecie haha!

Zachęcony Kirkol bierze dwie maliny z koszyka Aliny, już wkłada do ust, gdy… wkurzona Balladyna pociąga za włosy Alinę i zwala ją na parkiet.
Kirkol jeszcze bardziej zachęcony.
Publika szaleje, skandując: Kisiel! Kisiel!
Prezenter przerywa na chwilę program, by nadać reklamy, za które w związku ze spontaniczną walką w kisielu stacja otrzyma dodatkową kasę od reklamodawców. A prezenter swój procent doliczany do podstawy.

A już po przerwie!
Prowokowana przez prezentera Balladyna zadźga pilniczkiem Alinę, co dodatkowo zwiększy cenę nadawanych reklam. Jakby tego było mało – Józek od efektów specjalnych zabije na żywo(!) Balladynę piorunem 3D. Cena reklam znowu poleci w górę, prezenter będzie szalał, publika też, a Kirkol w specjalnym wywiadzie dla Vivy przyzna, że choć lubił dziewczyny z lasu, to na miłość jeszcze nie ma czasu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz