niedziela, 11 listopada 2012

na kanapie

Spokój. Pokój. Kanapa.
Siedzę i nic.
A jednak coś.
Bo ja siedzę, a kanapa ze światem kołuje.
Kręci się, obraca, dni pogania. Szaleje.
A ja siedzę.
A jednak siedzę inaczej niż minutę temu.
Minuty temu już nie ma.
Więc muszę siedzieć inaczej, choć przecież siedzę tak samo.


Siedzieć w miejscu to nie tautologia
To pobożne życzenie.

Ale nie - to nadal kołuje i gdzieś ma, że ja siedzę.
Że nie chce nigdzie gnać. Do nikąd.




środa, 7 listopada 2012

szczęście

Basia siedzi jak powinna.
Jedna noga na drugiej, obie na obcasie.
Siedzi i się uśmiecha, choć wcale niewesoło.
Przytakuje, ale bez zgody.
Zjadła ciastko, wypiła kawę, a nawet alkohol.
Według kolorowych pism i seriali - świetnie się bawi.
Używa.
Znowu wybuch śmiechu.
Nigdy nie zapamięta tego kawału.
Nawet nie wie, czy był śmieszny.
Nieważne.
Musi być szczęśliwa.
Chce.
Potrzebuje.

Wie, że szczęście przecież nie musi przyjść.
A ona chce, potrzebuje.
Więc jest.
Choć bez przekonania.








wtorek, 6 listopada 2012

nigdy

Gdy pojawia się, nawet rzeczy kompletnie błahe i wcale nam nie bliskie, nabierają ciężaru.
Stają się wartościowe.
Potrzebne. I ważne.
Lekcja biologii w sali nr 23
Wafelek Kukuruku
Obiad w stołówce szkolnej
Wakacje u babci na wsi
20. urodziny
27. urodziny
Pierwszy wtorek listopada 2012
Już nigdy więcej.
Nigdy.


poniedziałek, 5 listopada 2012

pierwszy raz

Pod jednym z ukwieconych drzew w raju siedzi naga Ewa.
Bujne włosy nieporadnie zakrywają jej ciało.
Oczywiście, zakrywają tylko z naszej, powygnaniowej perspektywy.
Wtedy jeszcze nic nie wymagało zakrycia.
Siedzi więc i patrzy na jedynego towarzysza
I myśli.
Myśli, o czym on myśli.

Biedaczka, nie ma jeszcze nikogo na świecie, kto powiedziałby jej to po raz pierwszy.
Że on nie myśli o niczym.