wtorek, 21 maja 2013

Sprostowanie

Rzecz jest prosta.
Tak bardzo prosta, że ludzie bez przerwy ją komplikują.
Uwierzyć nie mogą, że taka rzecz, a tak prosta? Być nie może.

Przecież Szansa to nie byle słowo i swój ciężar gatunkowy ma.
Każdy to czuje: ten potencjał zmian na lepsze, powiew nowości i spełnienie niespełnionych.
Każdy chce ją mieć.
Ale choć Szansa ma powodzenie, brania prawie wcale.
I historia wciąż ją wystawia:

Człowiek średniego powabu chodnikiem życie przechodzi.
Do pracy, do której jest za dobry i zbytnio utalentowany; z tą myślą nieznośną i słodką tak samo, że gdyby tylko Szansę miał - to by było jak w Madrycie.
Więc tak chodząc bez przekonania nazbyt już długo - jak nie wpadnie nosem wprost Szansie w dekolt. Jak się Szansa w nim nie zadłuży. Jak nie uczepi się jego niemodnej koszuli. I chce się oddać, i być brana. Tu. Teraz. Choćby miało być niewygodnie.
Aleeee
Człowiek perfekcjonista - nie tak miał zaplanowane.
Wcale nie miało być na chodniku i bez poduszek. O świecach nie wspominając.
Więc przeprasza na chwilę Szansę rozpaloną, do IKEI po akcesoria leci.
Po drodze wszystko układa, cały ten swój Madryt już widzi. Więc policzki już czerwone, guzik koszuli odpięty - na Szansę jest gotowy...

Z litości lepiej nie kończyć tej historii.
Nie widzieć Człowieka niedoli, gdy z poduszkami pod pachą na pusty chodnik wbiega.
Szansę uwieszoną na innym zastaje - ten też ją na chwilę porzuci. To już inna sprawa.

A morał tej bajki jest wciąż nam nieznany.
Że jak człowieka naprawdę przyciśnie, to da radę bez poduszek.










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz