piątek, 25 maja 2012

zryw powszechny

Autobus. Tramwaj. Metro.
Nieważne gdzie, bo historia dzieje się wszędzie.
Dziecko wchodzi i stać nie może.
5 lat. 6 lat. Czasami i 7.
Trochę świata już schodziło, nogi ma świeże, zdrowe, postawę już niezachwianą.
A stać nie może.
Na raz jak nie podskoczy hyc jedna hop z drugim!
Jak miejsca nie ustąpi!
Szlachetna postawa, uśmiech rzucają słodki.
A dziecię w dupie szlachectwo mając, już rozsiada się zadowolone.
Bo matka z ojcem grzecznie obok stoją.
Stać jakoś mogą, choć nogi nie tak młode.
Ale dla dziecka wszystko. Pociecha. Małe. Słodkie. Ujty ujty.
Tylko zbrodniarz i chuj kazałby mu stać 10 minut i za poręcz trzymać się rączkami drobnemi.

Całe szczęście, że tacy zwyrodnialcy nie trafiają się za często.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz